piątek, 27 lipca 2012

27

jadę do domu. jeśli się uda, trasę pokonam w rekordowym czasie - poniżej 7 godzin.

póki co lipiec nie przyniósł oczekiwanych, pozytywnych rozwiązań. z wyjątkiem jednego - pobiłem rekord wszech czasów w ilości napisanych notek. a liczba ta: 27.

tak więc jadę, dwa busy w siedem godzin. oby poniżej tych siedmiu.
planowo na dni siedem. może ktoś zadzwoni i będę musiał wracać. to by było.

odnośnie dwóch ostatnich wpisów:
początekoniec to praca "wystawiona" na bunkrze przy legnickiej. znowu byłem w okolicy, więc wkleiłem.
fashion? przeglądałem katalog blogów i jest tego w chuj. ot, wklejanie ładnych ciuchów :) też mogę.

dzisiejsze popołudnie spędziłem na pogawędkach w oknie przy wentylatorze (vel. wiatraku) ze współlokatorem. przewinęły się także: mrożona kawa z big milkiem i bitą śmietaną, oraz dziewuchy piekące ciasta. trzy.
nie było nam dane spróbować żadnego z nich. a ich nie spotkał zaszczyt posmakowania kawy. heh.

w domu czeka na mnie rower i darmowe jedzenie. fuck yea.
życzę miłej, ciepłej i udanej końcówki lipca!

czwartek, 26 lipca 2012

fashion?

po łażeniu po mieście z cv, wypełnianiu profili i modleniu się do telefonu (i nie tylko), nie robię nic produktywnego. mówiąc inaczej, trochę mi odpierdala.
szukam kont bankowych z najlepszym %, gdzie najbardziej opłaca się wziąć kredyt (hint: nigdzie) lub czytam spam z poczty. i tu trafiłem na coś ciekawego. sklep internetowy answear.com ma przesyłki za free. dodatkowo - za zapisanie się do newslettera (kilka kolejnych maili w spamie nie zaszkodzi) dostaje się 30zł zniżki przy zakupach powyżej 100zł. bonus pewnie jednorazowy, ale jednak.

moja pierwsza notka o modzie (sam nie wierzę że jednak to napisałem)

okazuje się, że w sklepie można znaleźć część zawartości mojej szafy. wszystko z reportera.

(kliknij żeby powiększyć)

czemu nigdzie nie spotkałem takich spodni? insta buy.

(kliknij żeby powiększyć)

super portfel i coś na rękę obok zegarka. kiedyś nosiłem takie robione własnoręcznie, ale siła wyższa kazała mi się ich pozbyć.

(kliknij żeby powiększyć)

a wisienką na torcie jest ta marynarka. mistrzostwo.

(kliknij żeby powiększyć)

gdzie są takie sklepy na miejscu ja się pytam?

skoro już o modzie i ubraniach.
primo - mówią że kobiety mają dużo butów. mój poprzedni współlokator miał koło 10 par, obecny ma 17. serio.
(dziś "były" nas odwiedził i obiecał że policzy)


secundo - podziwiam człeka, który kilka dni temu o godzinie 14, w nieklimatyzowanym tramwaju, w upale 30-kilku stopniowym, twardo trwał w długich spodniach, czarnym swetrze i z niezbyt przewiewną chustką (nie mam pojęcia jak się to nazywa :p) wokół szyi. podziwiam. jego twarz płonęła z gorąca.

tertio - osobiście lubię i polecam sklepy: diverse, reporter; czasem h&m i cropp.

quatro - potrzebuję pieniędzy!

wtorek, 24 lipca 2012

poniedziałek, 23 lipca 2012

i'm here to stay

chyba najlepszy teledysk który wyszedł w przeciągu ostatnich 10 lat.
jak dziś pamiętam popołudnia spędzone przed tv w oczekiwaniu na rock listę (stara dobra viva). na szczycie znowu korn.
pamiętam przypływ energii tuż po skończonej piosence - jakby było mnie co najmniej czterech w jednym ciele.
pamiętam jak mamuśka kazała ściszać i wyłączać.
ale nie - pozwoliłem zakodować się w mojej podświadomości każdej kolejnej klatce videoklipu.

to już 10 lat od premiery untouchables korna. nie pomyślałbym wtedy, że będę ich fanem przez całą dekadę. pewnie zostanie mi już do końca życia :)

wracając do sedna sprawy - audio nie jest najlepsze, na dodatek ocenzurowane. ale w tym wypadku chodzi o klip.
zobaczcie sami co mnie tak skrzywiło za młodu.

sobota, 21 lipca 2012

smutki, smuteczki

dogoniły mnie moje problemy.
na początek paradoks: rozmowa na tematy dla mnie ważne nie wychodzi mi wcale. pomijam to, że druga strona nawet nie stara się jej podjać - bo skoro mi zależy, to powinienem zrobić to tak, żeby działało. jak zawsze. staram się, ale za każdym razem osiągam fiasko. żarty, zaczepki, na trzeźwo i nie - nic nie działa.
po raz kolejny zamykam to w sobie, umierając trochę od środka.
mówię sobie, że na obumarłym urośnie coś nowego, miejsce na jakąś przyszłość.

all these thoughts come too my head
people change, change because of who i am
if you don't, than you and i won't get along
but sometimes, i need somebody who can make me feel alright,
and shades me from the streetlights
i'm breaking up, i need someone who needs somebody now
a na deser: mieszkanie.
miałem szukać z g. mieszkania od października. no i właśnie się dowiedziałem, że on już znalazł. będzie mieszkał z kimś w dwójce, a w pokoju obok jego szef (swoją drogą - spoko koleś). gdzieś koło dworca. podwózka do i z pracy, fajnie, wygodnie i tanio.
aha. do swojej dwójki już kogoś ma.

na ratunek pozostają mi pewne półśrodki, o jednym już parę razy pisałem (w innym kontekście). otuż należy zalać to wszystko alkoholem, łzami i wodą.
współlokatorzy nie komentują już godzin o których biorę prysznic.
donkeyboy - sometimes

piątek, 20 lipca 2012

#7 - jesień

dookoła panują nieprzebyte mgły, przez co krwistoczerwona jarzębina wydaje się lewitować

na ziemi pełno jest kałuż - bagien wypełnionych strachem i potworami czekającymi, by wciągnąć cię w nicość
pod stosami liści zakopane są gnijące ciała ofiar
cuchną


uważać trzeba także na zabójcze, lecące na oślep i z wielką prędkością pociski z kasztanów
to wredne chochliki ciskają nimi gdzie popadnie

wielkie, stare drzewa wolno poruszają sowimi konarami - z każdym ruchem wzbudzając przenikliwy wicher
w długich i wykrzywionych cieniach kryją się wściekłe bestie

środa, 18 lipca 2012

música

nadrobiłem dziś zaległości w sferze muzycznej z tego roku - bardzo ogólnie.

w październiku nowe deftones, w sierpniu nowe 10 years, the killers chyba we wrześniu.
swe rączki i uszęta położyłem na płycie yellow & green (w zasadzie na płytach, bo to 2 cd) zespołu baroness. szczerze - do tej pory najlepszy album 2012. brzmią inaczej niż wszyscy, jest groove, są wyjebane solówy (nie takie sportowe, tylko prawdziwie magiczne). polecam fanom sludge/progressive.

co z newsów? dj lethal nie jest już w limp bizkit. chino moreno ma nowy projekt palms z ludźmi z byłego isis (prog metal). mają coś wypuścić końcem roku. how awesome!

przypadkiem trafiłem na stronę festiwalu pukklepop - natychmiastowy opad szczęki. the hives, koan sound, black keys, joy formidable, baroness, foo fighters, letlive, apocaliptyca, lykke li, santigold, example, billy talent i snoop dogg z blantem na scenie. proszę.
może youtube coś pokaże!

minął rok od kiedy prowadzę psychomusic. jestem z tego bardzo dumny :)
możecie tam znaleźć najróżniejsze gatunki muzyki (electro, pop, rock, metal, dubstep, indie i inne). staram się być na bieżąco z nowościami. wszystko oczywiście wybrane bardzo subiektywnie przeze mnie. zapraszam serdecznie.

ps. jak to dobrze mieć współlokatora, który słucha naprawdę dobrej muzyki. momentami zazdroszczę sam sobie.

wtorek, 17 lipca 2012

poczekasz ze mną?

poranne dzień dobry wyszeptane tuż za uchem
wyczekiwanie na dzwonek telefonu, kroki w korytarzu lub dzwonek do drzwi

wszystko sprowadza się do tego jednego dźwięku
czekanie na jakiś trzask, odgłos, szum

grzmot przełamujący śmiertelną ciszę
nagły gwizd wiatru
szum liści
odgłos padających kropel
świergot ptaków nad ranem
nocne krzyki z ulicy
pierwsza nuta ulubionej piosenki

czekam aż nadejdzie
czekam aż nadpłynie
czekam

niedziela, 15 lipca 2012

połowa

na początek fakt wręcz oburzający - nowy współlokator puka mi w ścianę gdy muzyka jest za głośno. o 22:40. skandal! :p

za rowerem dalej tęsknie, ale można go próbować zastąpić joggingiem.
tak więc byłem wczoraj. było pięknie, słońce zachodziło, chowało się w chmurach. skłodowskiej-curie była tak pięknie rozświetlona, prawie jakby sama świeciła. no i na wałach pachniało ogniskiem.

od powrotu do domu, zastanawiam się dlaczego przestałem biegać w maju. dalej nie wiem.
poczyniłem kolejną obserwację - po wysiłku fizycznym, piwerka wchodzą zdecydowanie lepiej.

we czwartek odwiedziłem wujostwo. sam jestem zaskoczony przebiegiem wizyty.
obiad jest w standardzie, więc to pominę. nowością była kasa którą dostałem od wujka. pierwszy raz w życiu. nie narzekam bo wiadomo, każdy grosz się przyda. nasze rozmowy przerwała chmura burzowa - do wyjścia byłem gotowy w 3 min, ale i tak na wynos dostałem gołąbki, kapustę z mięsem i świeże ogórki (ciotka opanowała magię szybkiego pakowania).
no i parasol, co bym nie zmókł. nie, ciągle nie narzekam.
na przystanku poznałem nową koleżankę, taką po 70. a co. też czekała na "1", też jechała na biskupin. haha.
nie dała mi numeru.

dziś idę oddać parasol. no i na obiad :] przeczuwam schabowe/mielone.
a później pewnie na piwko na nowe mieszkanie g. wysoki standard, ogrodzone, nowe osiedle, ochrona itp. się gra, się ma.

ruszyłem z nową miniserią notek, tym razem coś o parku przy którym mieszkam. jeśli po przeczytaniu dojdziecie do wniosku, że stylistyka/składnia są złe - uwierzcie, na początku były gorsze :p

a od poniedziałkowego poranka znów czekam na telefon i na to co stanie się dalej.

sobota, 14 lipca 2012

#6 - zima

głuchy, świszczący wiatr bawi się ozdobami i światełkami

wszędzie jest biało, na ziemi leży lekki puch
panuje względny spokój

śnieg skrzypi pod nogami, zagłusza odgłosy potworów kryjących się pod czapami śniegu i w grubych choinkach
zaspy służą jako bazy wypadowe

ze zwisających sopli lodu, niczym z zębów jadowych węża, sączą się krople wody
podobnie, jak kły wampira tuż po posiłku ociekają ciepłą jeszcze krwią

wszelkie stwory są trudne do zauważenia, ponieważ śnieg albo sypie prosto w oczy, albo oślepiają cię odbijające się od białej pokrywy promienie słońca

piątek, 13 lipca 2012

parabol

lipiec pogrywa sobie ze mną. balansuje między skrajnościami, a czuję że będzie rzutował na dobre kilka(naście?) kolejnych miesięcy. oby udało się wstrzelić w dobrą część wykresu.

dużo wyczekiwania i wpatrywania się w monitor.

ciepło, zimno, wieje, pada.
w końcu zeszły wszystkie ugryzienia komarów (tzn. nie swędzi już :p). było ich 7.
znajomi się rozjechali, w końcu sypiam w swoim łóżku.

zapełniam kolejne kartki z pomysłami na notki. pisanie na papierze jest dużo wygodniejsze i przyjemniejsze.
przy okazji zapraszam do kosmicznie pięknej księgi gości :)

youtube szaleje z transmisjami festiwali.
coachella, rock in rio, opener, exit, sonar i inne. do końca sierpnia powinno być jeszcze kilka - wszak sezon w pełni.

z openera oglądałem the kills, orbital (wow) i pendereckiego z greenwoodem (triple kurwa wow!). serio. czegoś takiego jeszcze nie słyszałem. mózg rozjebany na bozony.
koncert orbital jest na yt: youtube.com/opener mam wielką nadzieję, że wrzucą cokolwiek pendereckiego.
//edit: udało mi się znaleźć fragmencik w dobrej jakości: tutaj

w ten weekend jest exit festival youtube.com/exitfestivaltv. polecam :)

czwartek, 12 lipca 2012

co lubię w muzyce?

- piękne, melancholijne melodie
- pocięte, zgrzytające dźwięki
- mocny, ciężki rytm, groove
- pojechaną polirytmię
- grę ciszą
- monstrualne ściany dźwięku
- anielskie głosy
- szatańskie darcie mordy
- proste, surowe brzmienie
- wyprodukowane do bólu utwory
- prostotę
- złożoność
- brutalnie dosłowne teksty
- słowa piosenek pełne przenośni
- uniesienia, patos
- śpiewanie o marchewce

emocje

środa, 11 lipca 2012

bike

w tym roku jeździłem tylko dwa razy. na dodatek nie na swoim sprzęcie.

tęsknię za:
wiatrem we włosach, a dopiero od niedawna jestem w stanie poczuć to w 100%
zmęczeniem, bólem nóg, pragnieniem
ciężkimi podjazdami i szalonymi zjazdami
muchami w zębach
walką z sobą
zachodami słońca, światłami ulicznych latarnii
poczuciem ekstazy i spełnienia

tęsknię za swoim rowerem jak nigdy dotąd.

psychoetry: #1 - #5

5 odcinków tworzy całość, zachowana jest odpowiednia kolejność, łatwiej będzie znaleźć i wrzucić do archiwum - zbiorczy post wydaje się być uzasadniony. pierwsze koty za płoty.
---------------------------------------------------------------------------------------


znajdujesz się w cieniu, lecz tak blisko światła
każdy grzmot prowadzi cię w ciemność
każdy błysk rozjaśnia świat
chcesz to kontrolować

zamykasz oczy
zatykasz uszy
zawieszony w niemocy

w twojej głowie wszystko wiruje

ziemia, księżyc i gwiazdy rozpadają się



stoisz na krawędzi ziemi

po co tu jesteś?
próbujesz dostrzec przyszłość

powietrze stawia opór
ziemia nie daje oparcia

byłeś tak blisko
boisz się znowu zaczynać od nowa

chowasz się, chcesz zniknąć
uciekasz



wszyscy biegną

wszechobecna moc

wyobraź sobie siłę płonącego słońca
tak pięknego i śmiercionośnego
nikt nie jest tobie równy

rozejrzyj się dookoła
nadchodzi najmniej oczekiwane



obietnica końca

wszyscy piękni ludzie umarli
wszyscy w tak samo złym stylu

czy to naprawdę ty?

nic nie zależało od łutu szczęścia
to wszystko było tylko kwestią czasu



lot, niesamowita prędkość
halucynacje, iluzje, wizje

życie
spokojne, pełne niepewności
sen, gwałt, polityka szaleńców

życie
agresywne, pełne energii wypełniającej każdą komórkę
krzyk, zagubienie w sobie

smak, zapach, fascynacja czasem

nowe niebo
rześki wszechświat

tattoo - vol.3

- mastodon: blood mountain

- jump?

- wow

- halloween

niedziela, 8 lipca 2012

fallen

przepraszam za milion fotek jareda w "teledysku" (chociaż może komuś się on podoba :p) ale jest to mega piosenka i tylko tu jest w miarę dobra jakość

sobota, 7 lipca 2012

#5 - nowe życie

lot, niesamowita prędkość
halucynacje, iluzje, wizje

życie
spokojne, pełne niepewności
sen, gwałt, polityka szaleńców

życie
agresywne, pełne energii wypełniającej każdą komórkę
krzyk, zagubienie w sobie

smak, zapach, fascynacja czasem

nowe niebo
rześki wszechświat

#4 - apokalipsa

obietnica końca

wszyscy piękni ludzie umarli
wszyscy w tak samo złym stylu

czy to naprawdę ty?

nic nie zależało od łutu szczęścia
to wszystko było tylko kwestią czasu

piątek, 6 lipca 2012

#3 - walka

wszyscy biegną

wszechobecna moc

wyobraź sobie siłę płonącego słońca
tak pięknego i śmiercionośnego
nikt nie jest tobie równy

rozejrzyj się dookoła
nadchodzi najmniej oczekiwane

czwartek, 5 lipca 2012

#2 - decyzja

stoisz na krawędzi ziemi

po co tu jesteś?
próbujesz dostrzec przyszłość

powietrze stawia opór
ziemia nie daje oparcia

byłeś tak blisko
boisz się znowu zaczynać od nowa

chowasz się, chcesz zniknąć
uciekasz

#1 - stan początkowy

znajdujesz się w cieniu, lecz tak blisko światła
każdy grzmot prowadzi cię w ciemność
każdy błysk rozjaśnia świat
chcesz to kontrolować

zamykasz oczy
zatykasz uszy
zawieszony w niemocy

w twojej głowie wszystko wiruje

ziemia, księżyc i gwiazdy rozpadają się

psychoetry

znalałzem inspiracje. kilka.
w krótkim przedziale czasu napisałem wiele notek, czuję się super płodny (wow) i przez to powstało coś nowego: psychoetry (pl. psycho - ja, ang. poetry - poezja).
nie, nie będzie to poezja (przynajmniej narazie :p), ani opowiadania. aktualnie przypomina to opisy różnych rzeczy, tego co odczuwam i co obserwuję wokół siebie.

do pierwszych 5 części inspirowałem się częściowo pierwszą płytą zespołu 30 seconds to mars. akurat trafiłem w jej dziesięciolecie. "odcinki" będą pojawiały się w miarę często bo: a) mam już gotową kolejną miniserię, b) trzeba korzystać z przypływu weny.
pozdrawiam

środa, 4 lipca 2012

lipcowo

nadszedł lipiec, więc zgodnie ze słowami piosenki brodki, następuje: "wake me up in july". bądź nastanie w przeciągu kilku najbliższych dni. czas wrócić do magisterki, skończyć z imprezowaniem i wziąć się za prawdziwe szukanie pracy.

chcę również znaleźć jakieś źródło inspiracji - do szukania, pisania i wszystkiego innego.

będę tęsknił za leżeniem i słuchaniem muzyki - w południe, wieczorem, w nocy, nad ranem.
a może to jest dobry pomysł na biznes? otwarcie klimatycznego miejsca, gdzie można tylko leżeć i słuchać muzyki.

wtorek, 3 lipca 2012

party hard

na początek lipca - wspomnienie imprez których nie chciałbym zapomnieć.


#1
w jednej z notek wspomniałem, że ostatni wpis na uczelni (przekładany x razy) w środę. no i tym razem był. hura! godzinę później kilka osób z grupy kończyło pisać egzamin z matmy - u największego zjeba spośród prowadzących zajęcia na magisterce.
więc gdy skończyli, poszliśmy na piwo. przekręt. jedno, drugie, i tak dalej.

po symbolicznej wódeczce kilka osób musiało się ulotnić, ale waleczna czwórka postanowiła pokonać gastro w bravo. mieliśmy ochotę na więcej, więc mimo tego że po jedzeniu zostało nas już tylko 3, poszliśmy do biedrony po browara i w pełnym chilloucie wypiliśmy go sobie na schodach. no i dziwnym trafem, z bloku wyszedł znajomy. gadka szmatka, idziemy na browara.
znowu przekręt.
w połowie piwa przyjechał kolejny znajomy, a do stolika obok zasiadł znajomy z liceum. po kilku kolejnych piwach i godzinach stwierdziliśmy z n. że jednak spadamy. była północ, a po 10 godzinach można się zmęczyć. na dobranoc orlen i hotdog.
mhmm, you wish. raczej hotdog i duży desperados. i nocnym do g. pogoda była cudowna, prawie identyczna jak w warszawie rok wcześniej.
nie pamiętam o której wróciłem do domu :)


#2
miała być parapetówa (chłopaki z pokoju obok przenieśli się do stojącej obok chatki). w zasadzie impreza się odbyła, ale ja zmyłem się po pierwszym. nuda, nikt z moich nie mógł przyjechać (choć na ten przykład o 14 jeszcze zapewniał że będzie. chuj ci w twoją wielką dupę r.).
dzwonię więc do n. okazało się, że utknął na słodowej ze starym kumplem - to się pytam czy mogę wpaść. 5 minut później siedzę w tramwaju z 3 browarami.
dodam tylko, że kupiłem je za ostatnią kasę i z groźbą braku jedzenia przez 3 dni. who cares.
dotarłem na miejsce, a tu niespodzianka, bo n. siedział na małej wysepce obok słodowej, gdzie nie można wnosić swojego alkoholu.
taaaaaaaaaa
usiedliśmy sobie obok milfa, rozmawialiśmy i piliśmy. było coś koło 22:00, gorąco, odbicia świateł w rzece, itp. cud natury.
nagle przechodzi obok mnie koleżanka z grupy (chyba powinienem użyć "" przy niej) z kumplem i współlokatorką. znam ich wszystkich, wstałem, mówię cześć. "a cześć, cześć" i poszli. popatrzyłem na n. i mówię, że m. właśnie przeszła i nawet się nie zatrzymała, i że idę do niej.
no cześć m. co tam słychać? blablabla. a ona: blabla, z kim tu siedzisz? a z n. pijemy. serio? nie widziałam go. i długa.
z ich rozmowy dowiedziałem się jak to ona z r. (ponownie - chuj ci w dupę) się bawią, i jak dzwonili do n. żeby wpadł. a on na to, że był wtedy z nami nad rzeką. haha, jej mina.
skończył się mój szacunek dla niej, i dla r. rozumiem, że można kogoś nie lubić. ale żeby na uczelni było ok, a poza już nie (w kategorii kontaktów) - to dla mnie nowość. pogadała i poszła.

znajomy n. dostał smsa. jakaś dupa (daga?) miała po nas przyjechać i zawieść na powstańców. ok. po drodze zajrzeliśmy do 24godzinnego bo żubry.
w mieszkaniu było inaczej niż wszędzie (tak na +). ściany popisane/pomalowane markerami, bajzel itp. na dodatek blancior i balkon. rozmowy o dzieciństwie i muzyce. przy muzyce.
po trzeciej mieliśmy nocny, na przystanku chłopcy przestraszyli jakąś dziewczynę, rzucali się po krzakach. było zabawnie.
dotarliśmy z n. pod galerię. to co kończymy?
nie? setka? ok :D
tak więc znowu setka nad ranem, w dodatku na zewnątrz, pod parasolami. podwale (ulica :p) prawie bez ruchu, a na chodniku jak na otwarciu media martk. ciężko się było przebić.
żul dostał znalezione piwo, do mnie przyczepił się jakiś rycerz kultury i dobrego wychowania. n. mnie podpuścił i wyrzuciłem plastikowy kubek na pustą jezdnię. przestępstwo! :D pośmialiśmy trochę i pod złotą mewę na czisa. n. spłacił wszystkie swoje długi tego wieczora. idąc z kanapkami znowu natknęliśmy się na m.
nara
, nara, niech spierdala.
przeszliśmy się pod galerię i znowu czekamy na nocny. robiło się jasno.
na dobranoc, po wyjściu z autobusu, zrobiłem sobie jeszcze mini spacerek sąsiednią ulicą (było pięknie).
good times