na początek paradoks: rozmowa na tematy dla mnie ważne nie wychodzi mi wcale. pomijam to, że druga strona nawet nie stara się jej podjać - bo skoro mi zależy, to powinienem zrobić to tak, żeby działało. jak zawsze. staram się, ale za każdym razem osiągam fiasko. żarty, zaczepki, na trzeźwo i nie - nic nie działa.
po raz kolejny zamykam to w sobie, umierając trochę od środka.
mówię sobie, że na obumarłym urośnie coś nowego, miejsce na jakąś przyszłość.
all these thoughts come too my head
people change, change because of who i am
if you don't, than you and i won't get along
but sometimes, i need somebody who can make me feel alright,
and shades me from the streetlights
i'm breaking up, i need someone who needs somebody now
a na deser: mieszkanie.people change, change because of who i am
if you don't, than you and i won't get along
but sometimes, i need somebody who can make me feel alright,
and shades me from the streetlights
i'm breaking up, i need someone who needs somebody now
miałem szukać z g. mieszkania od października. no i właśnie się dowiedziałem, że on już znalazł. będzie mieszkał z kimś w dwójce, a w pokoju obok jego szef (swoją drogą - spoko koleś). gdzieś koło dworca. podwózka do i z pracy, fajnie, wygodnie i tanio.
aha. do swojej dwójki już kogoś ma.
na ratunek pozostają mi pewne półśrodki, o jednym już parę razy pisałem (w innym kontekście). otuż należy zalać to wszystko alkoholem, łzami i wodą.
współlokatorzy nie komentują już godzin o których biorę prysznic.
donkeyboy - sometimes
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
proszę wybrać 'nazwa / url' by wpisać adres swojej strony