oprócz tego - słucham nowej muzyki, chodzę na koncerty. śpię gdy nie dzieje się nic. śpię?
4 dni nie byłem na bieżni, lało się piwo i mcdonaldy (jednak ciężko jest mi się powstrzymać), a i tak z wagi spadło. it's-a-fuckin-miracle.
no i tradycyjnie już końcówka miesiąca straszy głodem. a raczej tylko postraszyła, bo udało mi się rozmnożyć jedzenie do takich ilości, że nie ogarnę tego przed świętami.
skoro święta to i kościół, temat dość skomplikowany. coś się dzieje w tej płaszczyźnie, to chyba dobrze. może jakaś spacerówka o 16 na rynku?
wyjazd na open'era prawie pewny. nocleg + transport do/z rewy. wow!
kraków w maju, choć może i na jakiś wakacyjny festiwal (w zeszłym roku było coś z sigur rosem chyba. a jeśli nie, to zawsze jest coke, wianki czy coś - wygra najlepszy line up). tak kura, jeśli to czytasz, to dowiadujesz się jako pierwsza :p
dość nieoczekiwanie objawiła się także możliwość wypadu do marsylii (z darmowym noclegiem!), choć na tę chwilę traktuję to jako plan-niewypał.
to jeszcze coś o pracy, tak na koniec.
od kwietnia przejmujemy nowe obowiązki. czas żeby ogarnąć całość - 3 miesiące. jestem bardzo ciekawy jak to będzie wyglądało. w sumie to zastanawiam się czy będzie mi dane spędzić te 12h w pracy jak np. w zeszłą niedzielę, tj. w 1/3 przespana transmisja f1 i 7 odcinków clone wars.
możliwe także, że od maja/czerwca będę mieszkał na ulicy pierwiosnkowej. ha :)
wiosno nadciągaj!