czwartek, 28 marca 2013

tak na koniec zimy

od niedawna znowu jestem redaktorem mało znanego i jeszcze mniej popularnego "portalu muzycznego". może kiedyś dorobię się fejmu i hype'u. póki co - robię swoje.

oprócz tego - słucham nowej muzyki, chodzę na koncerty. śpię gdy nie dzieje się nic. śpię?



4 dni nie byłem na bieżni, lało się piwo i mcdonaldy (jednak ciężko jest mi się powstrzymać), a i tak z wagi spadło. it's-a-fuckin-miracle.
no i tradycyjnie już końcówka miesiąca straszy głodem. a raczej tylko postraszyła, bo udało mi się rozmnożyć jedzenie do takich ilości, że nie ogarnę tego przed świętami.



skoro święta to i kościół, temat dość skomplikowany. coś się dzieje w tej płaszczyźnie, to chyba dobrze. może jakaś spacerówka o 16 na rynku?



wyjazd na open'era prawie pewny. nocleg + transport do/z rewy. wow!
kraków w maju, choć może i na jakiś wakacyjny festiwal (w zeszłym roku było coś z sigur rosem chyba. a jeśli nie, to zawsze jest coke, wianki czy coś - wygra najlepszy line up). tak kura, jeśli to czytasz, to dowiadujesz się jako pierwsza :p
dość nieoczekiwanie objawiła się także możliwość wypadu do marsylii (z darmowym noclegiem!), choć na tę chwilę traktuję to jako plan-niewypał.



to jeszcze coś o pracy, tak na koniec.
od kwietnia przejmujemy nowe obowiązki. czas żeby ogarnąć całość - 3 miesiące. jestem bardzo ciekawy jak to będzie wyglądało. w sumie to zastanawiam się czy będzie mi dane spędzić te 12h w pracy jak np. w zeszłą niedzielę, tj. w 1/3 przespana transmisja f1 i 7 odcinków clone wars.



możliwe także, że od maja/czerwca będę mieszkał na ulicy pierwiosnkowej. ha :)
wiosno nadciągaj!


piątek, 22 marca 2013

titus andronicus

27.03.2013
teatr polski
wrocław

idę


rzymski generał titus andronicus wraca ze zwycięskiej dziesięcioletniej wojny przeciwko gotom, w której zginęło jego dwudziestu jeden synów. na ich grobie składa w ofierze najstarszego syna pojmanej królowej gotów – tamory. ten religijny i polityczny gest wywołuje demony zemsty. pełen przemocy, nasycony erotyzmem i wielkimi emocjami dramat williama shakespeare’a był jego największym sukcesem kasowym. w spektaklu jana klaty niemieccy aktorzy grają dekadenckich rzymian, a polscy – nowych barbarzyńców – gotów. zderzenie kultur, mentalności, języków, obyczajów, nieznających granic etnicznych pożądań. zderzenie teatrów, aktorstwa i form. zderzenie światów.

poniedziałek, 18 marca 2013

f1 ver 2013

cyrk ruszył.
stęskniłem się za rykiem silników i nieogarem borówy. w tym roku komentuje z nim jakaś świeżynka milionem och'ów i ach'ów w kieszeniach. damy radę i z tym :)

pierwsze wyniki bardzo dla mnie pozytywne, w końcu kibicuję raikkonenowi, alonso i stajni toro rosso. gogo!


niedziela, 17 marca 2013

woot

wygrałem 10 zł w promocji korony! podnieta na maxa :]

dodatkowo - kupiłem wymarzoną kurtkę, spodenki do biegania i mega pomarańczowy t-shirt.


pieniądze szczęścia nie dają? czasem dają :) wystarczy wiedzieć co z nimi zrobić.

lub cytując gaby:



nie, konsumpcjonizm nie położył na mnie swoich łapek. ot taki trochę wesoło-prześmiewczy pościk.


nie o muzyce

a o kinie. w kwietniu.

otóż - wybieram się. dziękuję za uwagę :p


a tak szerzej: mam zamiar wybrać się do nowych horyzontów na "holy motors" i "post tenebras lux". oba z cylku - powroty: nowohoryzontowe filmy.

holy motors
najbardziej ekstrawagancki film ostatniego festiwalu w cannes. groteskowy, szalony, pełen dynamiki. balansuje na granicy dyscypliny i kompletnej nieprzewidywalności, pomiędzy horrorem a melodramatem, rodzinną psychodramą a komedią. jego bohater, monsieur oscar od świtu do zmierzchu wciela się w różne role: jest przemysłowcem, zabójcą, żebrakiem, potworem, członkiem rodziny. stacza erotyczną walkę w wirtualnym świecie gwiezdnych wojen, uprowadza evę mendes, romansuje na dachu wieżowca z kylie minogue i do ostatniej minuty nie pozwala nikomu wyznaczyć granicy, dzielącej fikcję od rzeczywistości.

dafuq


post tenebras lux
nagrodzony na ostatnim festiwalu w cannes za reżyserię, najnowszy film mistrza meksykańskiego kina carlosa reygadasa. historia młodego małżeństwa z klasy średniej, mieszkającego z dwójką dzieci i psami w domu na wsi. rodzina przeżywa swoje mniejsze i większe dramaty, próbując wejść w relację z otaczającym światem, a także przetrwać w konfrontacji z własnymi lękami i mrocznymi tęsknotami. w filmie dominują ujęcia oparte na emocjach, obrazy w nieprzeciętny sposób celebrujące zwyczajność, nadające jej metafizyczne znaczenie. niezwykłe kino atmosfery.


miałem także zamiar pójść na coś z cyklu "kino solo". w jedynym pasującym mi terminie grają "once" który widziałem już na dkf'ie w moim rodzinnym mieście kilka lat temu, w dodatku za dwa razy niższą cenę. widać bycie singlem jest trendy i można trzepać na tym dolary.


no i chętnie poszedłbym na "żyła sobie baba" w dcf'owym dkf'ie, ale niestety pracuję.

a na koniec: bardzo możliwe, że pojawię się na 4. lgbt film festival 2013. ciekawe, ciekawe.


wtorek, 12 marca 2013

4!

jest ćwierćfinał!

poniedziałek, 11 marca 2013

23 - 28 lutego

poza codzienną aktywnością, działo się jeszcze trochę.

23 - wernisaż i obrona dyplomu pt. "głuchy krzyk" (browar mieszczański)


prace były dziwne, ale w porządku. nie wpadłbym na taki pomysł, ale też nie zwaliło mnie to z kolan.
powalił mnie za to klimat pomieszczeń browaru mieszczańskiego (mały smaczek na zdjęciu poniżej). odpadająca farba, smród, chłód, ogólne zaniedbanie. a wypożyczenie 3-4 sal na jedno popołudnie - 300 zł.



28 - zwykły czwartek


rano, jak to rano, praca. na 6:00.
po pracy poszedłem na siłownię, pierwszy raz do takiej dużej, ładnej i po drodze :) sprzęt fajny, duuużo bieżni i ogólnie spoko. po zmęczeniu się i kolacji, miałem iść na koncert do klubu alive. zapakowałem więc ręcznik i szampon, w celu się umycia.

zdziwiłem się trochę, gdy zamiast normalnych kabin prysznicowych zastałem tylko kilka słuchawek i przegródek. no i co, nie wypada przecież śmierdzieć wśród znajomych. trzeba więc było paradować z gołą dupą  przed innymi ludźmi. i tutaj wydarzyło się coś dziwnego. spodziewałem się jakiegoś nieprzyjemnego odczucia, a nie dość że go nie było, to jeszcze było jakoś tak inaczej - ale w pozytywną stronę. jakby wolność, wyzwolenie, zaskoczenie sytuacją i czerpanie z niej dziwnej przyjemności. może to wprowadzanie do ekshibicjonizmu? sick&twisted! :D

gwóźdź wieczoru - nie strzelać do pianisty w alive.
koncert było bardzo dobry. pianista i gitarzysta - pełna profeska. wokal też. polecam.
po koncercie dosiadł się do nas pianista z zapytaniem czy pijemy. jak nie, jak tak? po jakiejś chwili przyniósł po banieczce wiśniówki. niestety posmakowało mi bardzo.
niestety, ponieważ gdy posmakuje, nie ma już odwrotu. a na drugi dzień miałem też na rano.
poszedłem więc do bankomatu, postawiłem kolejkę, potem h. postawiła, potem znowu ja. w międzyczasie piwo.
obudził mnie szefu jakoś przed 11 rano, wziąłem na żądanie :p

piątek, 8 marca 2013

środa, 6 marca 2013

open'er 2013

dziś kolejne ogłoszenia.

mój wyjazd natomiast staje się co raz bardziej realny. prawdopodobnie nocować będę w rewie, ze znajomymi dobrego kolegi. trzymam kciuki za ostateczne rozstrzygnięcie tej sprawy.
 

3 lipca
mainstage: 
blur

namiot:
other:
editors, alt-J

4 lipca
mainstage:
arctic monkeys

namiot:
other:
modest mouse, tame impala

5 lipca
mainstage:
queens of the stone age

namiot:
other:
skunk anansie, disclosure

6 lipca
mainstage:
kings of leon

namiot:
other:
animal collective