wtorek, 24 lutego 2015

dusk

był kiedyś magiczny wieczór.
jesień zeszłego roku.

biegłem przez park, słońce już zaszło, ciemność zaznaczała swoją obecność coraz bardziej.
biegłem z głową ku górze, wpatrzony w korony drzew.
biegłem, podziwiając kontrast czarnych konarów, granatowego nieba i resztek pomarańczu słońca.
biegłem nie patrząc pod nogi, wszak znam te ścieżki prawie na pamięć.
biegłem, gdy jeszcze wszytko było dobrze.
biegłem i uwielbiałem to. nieopodal ktoś palił liście/trawę. może robił porządki. może okultyści odprawiali swoje obrzędy.
biegłem ile tchu, z otwartą mordą i czołem pełnym potu. w takie wieczory powinna dziać się magia.




dziwne, że od tamtego razu zawsze biegałem za dnia.
czasem kusi mnie żeby pobiec do nich i zapytać co wyznają i czy przyjmują.
może to by coś zmieniło. bo niby jest ok, ale.
dzisiejsze monologi wewnętrzne rozkazują martwić się o siebie, ale zrzucę to na pracę.
parafrazując red fang: dusk rising.

kiedy pobiegnę wieczorem?
kiedy znów wieczór przebiegnie przeze mnie?

środa, 18 lutego 2015

charlie?






najlepszy film.
w przeciągu kilkunastu godzin oglądnąłem 3 razy, dziś czwarty.
doskonale wyważony, bez nadmiaru dramy, dziwactw i cukierkowości.
dramat pojawia się gdy się wczujesz i zrozumiesz. warto się wysilić.
każda scena, każda sekunda tak bardzo ważna.
i zapętlony bowie.

narracja, gra aktorska, muzyka, oni.




and you, you can be mean
and i, i'll drink all the time

...
we can be heroes
we can be heroes
we can be heroes
just for one day

...
we're nothing, and nothing will help us
maybe we're lying,
then you better not stay
but we could be safer,
just for one day 

dlaczego tak trafia?
sam zawsze uważałem się za osobę stojącą obok, która obserwuje i przynajmniej próbuje rozumieć.
i chyba tak funkcjonowałem w towarzystwie.
małomówny, cichy, na uboczu, czasem nawet tajemniczy.
mniej więcej takie jest moje wyobrażenie.

do tego też mam czasem 'źle'.
wizualizuję sobie różne rzeczy. ciemne.
są momenty gdy nie mogę tego ogarnąć, pomaga alkohol lub dobrzy znajmoi, których już niedługo nie będę miał na miejscu.
nothing will keep us toghether





widzę jak bardzo jestem w dupie.
bo tak trzeba nazwać stan, gdy emocjonalnie wciąż jestem na poziomie liceum.
nie było wielkiej miłości, wielkich rozstań, szalonych wypadów.
potrzebuję tego, teraz to wiem. kilka lat za późno.
tak więc pozostaje mi jeżdżenie na festiwale i koncerty.
choćby pomiędzy zmianami, przy totalnym zmęczeniu fizycznym. wtedy ludzie mówią że jestem szurnięty. to prawie to samo co szalony.



i,
 i will be king
and you,
you will be queen


niedziela, 8 lutego 2015

dr. dre truth

bitches ain't shit but hoes and tricks

środa, 4 lutego 2015

drama wrocławska

trwa w najlepsze! :)





a odnośnie hobbita 2: brombur moim faworytem. niech no tylko w szwedzkiej wypożyczalni pojawi się 3-jka.