niedziela, 30 października 2011

more

witam po przerwie.

tych kilka dni poświęciłem prawie w całości mojej nowej miłości. otóż - oprócz umieszczania w internecie ulubionej muzyki (psychomusic), bloguję/rebloguję także na portalu tumblr.com


bardzo proste i intuicyjne cacko (to nic że 3 dni szukałem odpowiedniego szablonu).
bawi mnie to, wręcz cieszy.
bywa że wzrusza i podnieca ;]
są tego miliony. od cycków, przez zachodzy słońca, światełka, święta, krajobrazy, portrety, rowery, motoryzację, zwierzęta, po księżyce i kosmosy. dla każdego coś. naprawdę.

art-graphics (grafika to sztuka) - skąd taka nazwa? ano z wikipedii, hasło grafika.
zaznaczam też, że moje serce - punkt centralny - dalej tkwi tutaj, na naszym pięknym blog.pl

jeśli macie chwilę czasu i ochoty - zapraszam serdecznie. uwaga, uzależnia - na ten przykład: dziś podczas wyścigu f1 prześledziłem 280 stron pewnego tumblera. nie żałuję, znalazłem kilka perełek do kolekcji.

dark prince is coming

poniedziałek, 24 października 2011

przyjaciółka - debata

krótka piłka - nie istnieje przyjaźń damsko - męska. a przynajmniej taka szczera i prawdziwa.
oczywiście ważne jest także jak kto definiuje przyjaźń.

jedna ze stron zawsze ma nadzieje na coś więcej. czasem musi upłynąć dużo czasu żeby dotarło to do którejś z nich.
jestem na 100% pewien, że przynajmniej raz zastanowi się jakby to było z nim/nią; czy to wszystko tylko przyjaźń, lub czy oczekuje czegoś więcej?



no i nie ma chyba kobiety, której nie przeszkadzałaby bliska koleżanka męża (no, chyba nie ma). działa to również w drugą stronę.

kiedyś porwę się na notkę o przyjaźni, na pewno.
będzie długa.

środa, 19 października 2011

weekend

dziś inaczej niż zwykle



jeśli chcesz żebym wypił twoje zdrowie w ten weekend - wpisz się do tej notki.
to takie proste! :]



na każdą osobę gwarantuję jedno piwerko, nikogo nie pominę.
weekend zaczynam w piątek po 11, kończę we wtorek o 7 rano.
nie chcecie chyba żebym był trzeźwy przez ten czas, prawda? ma być impreza, odwiedziny kumpla, no i wczoraj miałem imieniny.


do weekendu i na zdrowie!

sobota, 15 października 2011

jak kot z ...

ostatecznie kraków nie wypalił. jemu (g.) jednak się nie chciało, ja zaś zostałem poproszony o pożyczkę. nie odmówiłem.
to chyba dobrze. stówa nie wydana, dziewczyny się nie obrażą.


---------------------------------------------------------------------------------------------------
na poprawę humoru (bo jednak trochę chciałem pojechać) poszliśmy na maraton koterskiego do multi. dzień świra - klasyka (chyba czwarty raz widziałem), wszyscy jesteśmy chrystusami - dobry (też już widziałem), ale baby są jakieś inne - raczej kiepsko. dlaczego?

1. osoba pisząca scenariusz na 99% została skrzywdzona w dzieciństwie i przedstawia nienormalne sytuacje jako coś naturalnego. smutne.
2. nie zgadzam się z wieloma poglądami przedstawionymi w tym filmie.
3. cytaty z dnia świra. (cytowanie swojego filmu - awesome ...)
4. brak kondrata, za mało młodego koterskiego.

generalnie - dobre momenty równoważyły te złe. film traktuje o babach, nie o kobietach. pokazuje także jak niewiele czasem dzieli taką babę od faceta.
ale.
podczas tych "złych" momentów naprawdę miałem ochotę wyjść z sali. i właśnie przez nie mam negatywne nastawienie do tego filmu. żenada i trochę skucha na maxa.
po tym filmie wciąż myślę o schabowym. kotlecie.


--------------------------------------------------------------------
tylko baśka może wpaść na to, żeby dzwonić do mojej współlokatorki i pytać, czy rodzice nowego chłopaka nie mogliby przenocować w jej pokoju. z kotem. gdy one rozmawiały przez telefon, zrobiliśmy z chłopakami mega facepalma.

dostała zgodę, bo nasza koleżanka ma dobre serduszko. ja bym się nie zgodził.

to jeszcze dodam, że próbowała mi podnieść czynsz. powiedziałem że się nie zgadzam, bo przed wakacjami pytałem czy będzie podwyżka. powiedziała że nie. od jednego chłopaka ciągnie chorą kasę za pokój o połowę mniejszy niż mój. od stycznia +50 zł. od koleżanki będzie sępiła kasę za wrzesień, mimo że jej tu nie było. widocznie bagaże też zużywają energię/wodę.

- baśka, why?
- for money!
-__-
tak więc ostatnio żyjemy z właścicielką jak kot z baśką. czy tam z psem.

czwartek, 13 października 2011

m

na którymś z wykładów olśniło mnie - w przyszłości chcę być będę takim rickiem rubinem/rossem robinsonem. będę rozmawiał z zespołami, słuchał ich pomysłów, kierował na odpowiednie tory.
niczym semafor.
"najbardziej wrażliwa muzycznie osoba zaraz po zespole" - takie określenie usłyszałem. co jeśli byłbym bardziej wrażliwy? mógłbym być.

jednocześnie słuchaliby się mnie realizatorzy i wytwórnia.

tylko jak tam dojść? do samego szczytu. do najsłodszych, najrzadszych i najtrudniej dostępnych owoców?
no właśnie.


-------------------------------------------------------------------------
do internetu wyciekł nowy singiel korna (feat. skrillex & kill the noise) - narcissistic cannibal - brzmi dobrze. bardzo (mimo tego, że to rip z radia). prawdziwy korn groove, z wytłuszczonym klangiem fieldiego i solidną porcją dubstepu/drumbassu/electro. trochę podnośle, trochę szalenie.
prekursorzy nu metalu stworzyli coś nowego i pięknego. potrafili zaskoczyć raz jeszcze. premiera płyty the path of totality 6 grudnia.
na 100% będzie do odsłuchania na moim muzycznym blogu (gdy tylko będzie lepsza jakość).

wtorek, 11 października 2011

chill

blog w końcu działa normalnie, chwalmy pana!

straaaasznie wkręciłem się w londyński indie band - life in film. zespół pracuje nad debiutancką płytą, jednak na youtube jest kilka piosenek - a nawet jeden oficjalny teledysk. do tego, kilka naprawdę dobrych występów akustycznych. poezja.
momentami przypominają brand new.

+ barwa
+ akcent
+ ekspresja
+ słowa
+ muzyka

- nic

dziękuję bardzo mojej współlokatorce, dzięki której mogłem ich odkryć.
do posłuchania na moim muzycznym blogu - zapraszam. fajne jest też to, że niektóre video mają tylko ~200 odtworzeń, w tym 10 moich. ale ze mnie hipster jebany ;p

-------------------------------------------------------------------------------
dziś miałem pierwszą seminarkę, wypadła nie najgorzej. w tym semestrze jeszcze 3 wystąpienia publiczne.
kupiłem nawet piwo żeby oblać ten wielki sukces, tylko pojawił się jeden problem: po obiedzie (około 17:00) poszedłem spać i wstałem po... 22 ;] w zasadzie zaraz znowu idę spać - więc szkoda tak pić wiedząc, że nie będzie czasu na następne.

w weekend kraków. "no drama" mam nadzieję.

chill da fuck out

sobota, 8 października 2011

poranki - debata

poranki są piękne, jeśli dzień wcześniej pójdzie się spać o normalnej godzinie.
wtedy - rano - jest ochota na krótką gimnastykę, serial i dobre śniadanie.

w przeciwnym wypadku zdycham, chcę umrzeć. nie pomaga nawet prysznic.
o porankach dzień po nie wspominam ;p


jak wygląda zwykły poranek?
wyłączenie budzika, włączenie kompa, rozciąganie, mycie, śniadanie, serial.

piątek, 7 października 2011

nom-tober

wtorkowe kabarety - włodkowica 21 - chu-je-nia. cena piwa x4, brak tramwaju (jakaś awaria/wypadek) spowodował spóźnenie - czyli brak miejsca siedzącego w miejscu zdatnym do percepowania (jednym słowem - było chuja widać/słychać). starszym ludziom kasę zwrócili, nam nie. bo po co.
guuuuuuurl please.

zmyliśmy się więc do mnie na pizzę i piwo. posiedzieliśmy, posłuchaliśmy i poszli.



------------------------------------------------------------------
wczoraj real, zakupy na 2 sałatki i obiad dzisiejszy. salad story w sobotę, może ktoś przyjdzie, może nie. dziś tuńczyk z papryką, pieczarkami, cebulą, serem - jakiś taki bełt, zobaczę czy dobre.

hit dnia dzisiejszego - da grasso przy polibudzie! hurra!
jakoś tak o jedzeniu wyszło. w sumie to głodny jestem. idę coś zjeść ;]

//edit: wyszło całkiem, całkiem.