piątek, 30 marca 2012

do you?

znalezione, cytowane:



a: you're ugly
m: okay
a: you're stupid

m: okay
a: you're fat
m: okay
a: your music taste sucks

m: bitch do you want to die?



czwartek, 29 marca 2012

+-

zaczęliśmy w ambasadzie - 0,3 żywiec i 5zł nie pasują za bardzo do siebie. ale że dziewczynom lokal się podobał, trzeba było zostać. no i miało być kulturalnie. jednej osobie nie wyszło. psychosocial "dobre serce" kupił nawet coś do jedzenia - by opóźnić termin zgonu. co z tego, skoro kilka minut później obiekt kupił kolejne poczwórne whisky. oj oj.
przed 22 parę osób się zmyło, więc zmiana lokalu. lecz najpierw, posiłek w restauracji pod złotą mewą - w samym centrum miasta.
kierunek - setka. 2 duże ciemne za 8 zł i chce się żyć. potem gulasz i tyskie z tanka. po północy zostały już tylko 3 osoby, więc stwierdziliśmy: "jeszcze po jednemu i w drogę". w domu byłem po drugiej. czyli nie najgorzej. mieliśmy jeszcze kuponiki na darmowego szota w czymśtam, ale lokal był już zamknięty. oh well.

poranek nie wyglądał źle, ale też nie cudownie. do promotora nie dotarłem. do tej pory nie odpisał mi na maila. ups.
ale.
o kacu zapomniałem, dzień był piękny i znowu pojeździłem na rowerze. barcelona zremisowała na wyjeździe, czyli raczej na plus.

już cieszę się z kwietnia.
w niedzielę premiera gry o tron i the killing. nie mogę się doczekać, zwłaszcza drugiego tytułu. ten zawsze szary świat, w którym pada przez 70% czasu. mhmm.
dodatkowo: 10 kwietnia wychodzi nowa płyta taproot'a - sample są intrygujące. czekam. a 16 kwietnia zadebiutuje nowy singiel chłopaków z pewnego parku. sentyment mam do nich wielki, więc także czekam.
chyba lubię czekać.

poniedziałek, 26 marca 2012

wtorek, wtorek

jak to wtorek - weekendu początek.
wykład, laborka i seminarka. do 20:30.

ale nie tym razem! seminary nie ma, więc po 18 na browary do sety. tak właśnie, tyskie z tanka atrakcją wieczoru.
tym razem nie chcę wracać o 6 ani o 4. przecież przed w środę przed 11 mam być u promotora.

seta jest 24h, pocisnę prosto z baru!


a tak na serio, to pójdziemy, wypijemy, zobaczymy :) może wieczór będzie udany i po prostu zaśpię.

ps. można składać zamówienia na picie za was. tzn za wasze zdrowie. lub za kogo/czyje tylko chcecie. muszę wymyślić nazwę dla tego eventu ;p
ostatnio załapało się 5 osób, będą chętni tym razem? zgłoszenia przyjmuję do wieczora, lub do momentu w którym nie będę już mógł posługiwać się telefonem (alefazajaprdle)
korn - take a look in the mirror

niedziela, 18 marca 2012

dobra, trafiona

maniakalny kolekcjoner min
mój ulubiony film
bohater dnia
lepiej będzie mi

nie mogę patrzeć na swój cień
nienawidzę się
ostatni raz biorę pigułki przed snem

filmowa miłość
fikcyjna zdrada
morderczy środek
na mój mózg
na mój ból
na mój wzrok
na mój słuch

pokrzywione myśli w głowie mej
bardzo chory dzień
ostatni raz biorę pigułki przed snem

pamiętam noc
czułem mój perwersyjny lęk
wyjąłem broń
strzeliłem sobie w łeb

filmowa miłość
fikcyjna zdrada
morderczy środek
na mój mózg
na mój ból
na mój wzrok
na mój słuch
myslovitz, filmowa miłość

sobota, 17 marca 2012

saturota

tydzień w 95% zmarnowany. combo anginy i bólu głowy/mięśni/kości rozłożyło mnie totalnie. pierwszy raz od kilku dobrych lat. na dziś ostało się tylko przytłumione lewe ucho.
przez parę dni nie mogłem jeść i teraz mam ochotę na wszystko. pizza, steki, gyros, burgery, sałatki, płatki itd.

no i co. na uczelnię nic nie ruszone. i jak ja pójdę do promotora. z czym.
dziś piękna pogoda, a ja siedzę w domu. chyba jednak wolę się jednak wyleczyć na 1000000%.

bilety na ursynalia poszły w górę, ot tak. bez zapowiedzi. tanie bilety na busa też się kończą. nie będę pokazywał palcem kto nie ogarnia. "pojedźmy, pojedźmy na 3 dni". "dobra, pojedźmy". po czym ja szukam transportu i ja się martwię jak to zgrać, żeby było tanio. tzn. martwiłem.

blizzard w końcu podał datę premiery diablo 3. będzie to najlepsza gra dwudziestolecia i zakładam, że moja ostatnia (diablo 4 raczej nie będzie :p). jestem szczęśliwy.
z tej okazji blog zmienił troszkę wystrój (zapraszam do księgi gości :))

na koniec coś o sporcie. losowanie 1/4 lm było... no cóż, mam nadzieję, że barcelona jednak da radę. jutro rusza f1. mam nadzieję na sezon pełen emocji.
pozdrawiam!

czwartek, 15 marca 2012

evil is back




evil is back

15.05.12


wtorek, 13 marca 2012

this little feeling


wszystkie ścieżki są proste
wszystkie drzwi stoją otworem
przyszłość czeka

widzisz wszystko jasno i wyraźnie
żadnych ograniczeń, zobowiązań, przymusów

jesteś tylko ty, wszystko zależy od twojego wyboru
nikt nie patrzy, nikt nie ocenia
sam na sam ze światem



każda myśl może być zrealizowana
każde pragnienie zaspokojone

niedziela, 11 marca 2012

after cebit

tak w skrócie.

podobało mi się.

podróż ok. niemieckie autostrady są fajne. a nasza, krajowa 18 to pomyłka. znak "wyboje na odcinku 2,4km" a za nim kolejny, kolejny i kolejny. a, no i ograniczenia prędkości - wymuszone nie tylko przez znaki (ale to tylko mały minusik, który w jedną stronę przespałem :p).

poszwendałem się po halach, ale 95% w języku szatana. ale co mnie ich wystawy :D
finał csa był super, polacy wygrali mistrzostwo świata. starcraft 2 oglądałem, ale nie wiedziałem zbytnio o co kaman. finał lola mega.
pograłem w d3(!), pogadałem z ludźmi z blizza, potem z joe milerrem.

przywiozłem koszulkę csgo, parę długopisów i smycze do kluczy od blizzarda. skarby!

po przyjeździe piwko na przystanku i bułka z orlenu.

hannover + cebit = checked biatch!

piątek, 9 marca 2012

cebit 2012


jednak jadę, do zobaczenia w niedzielę!



sobota, 3 marca 2012

sobota

po wczorajszym "koncertowaniu" i kolejnych piwach, na tapetę poszły seriale. wisienką na torcie okazała się powtórka harrego drukarki, a w zasadzie ostatniej części jego przygód. tym razem w 2d.
obudziłem się przed 9 - "sam z siebie". żadnych budzików czy coś, ale nagle przypomniałem sobie: mam nakarmić kota. się chyba podświadomie przejąłem pchlarzem. wstałem, żreć dałem i po chwili w łóżku wylądowałem.
kolejna pobudka po 13. pogoda piękna, słońce, ciepło, idę biegać! po powrocie obiad i znowu łóżko.
po 20 obudził mnie you-know-who, bo kurwa bulwers na byle gówno. i kurwa całe mieszkanie musi wiedzieć. kurwa. a złość piękności... wait, what?
lecz mojego dobrego humoru nic dzisiaj nie zniszczyło. dalej dredg i coldplay.

a dziś w nocy przyjedą gołąbki, mięcho, ciasto i inne cuda! wczoraj przelew, dzisiaj jedzenie. jakie to miłe.
miłej resztki weekendu!

piątek, 2 marca 2012

02.03.12

sam w domu. leci coldpay, śpiewam ja! :D i właśnie tego mi trzeba było. nieważne są: przegrana śląska podczas mojego pierwszego meczu na nowym stadionie, brak klucza do bety d3 czy też problemy z wyjazdem na cebit. przecież to wszytko jest tak błahe, małe i nieważne, że po prostu szkoda czasu na rozmyślanie o tym.'

lepiej powspominać sobie lato i piwo na górce. przy akompaniamencie coldplaya rzecz jasna.
tak więc zdrowie za kraków i rzeszów.

a co poza tym?
wprowadziło się dwóch nowych współlokatorów. jakoś nie mam czasu ani ochoty ich poznać. szkoda, że współlokatorka się wyprowadza.
ze mną generalnie jest dobrze. owszem, rozmawiam z kotem i miewam bezsenne noce, ale to żadna nowość. jest lepiej. chyba dotarło do mnie, że jestem inny. i to nie znaczy gorszy. a jeśli ktoś tak myśli, jego problem.
włosy na głowie co raz bujniejsze, fryzjer już blisko. mam zamiar zatrzymać ich większość, zrobić coś dziwnego przed majem. zmiany. idę za ciosem.

ps. na stationie panowała fantastyczna atmosfera. 32 tysiące ludzi robi wrażenie. doping trybuny ultrasów także.

ps 2. mówią, że pieniądze szczęścia nie dają. a za co kupuje się alkohol?
ps 3. po alkoholu lubię ludzi. bardziej.