poniedziałek, 28 lutego 2011

classic redone


korn - alone i break

czwartek, 24 lutego 2011

brand new foos



"fucking amazing song, the guitar harmony is amazing"
"rope is dope"
"Wait... no... yep.. just jizzed"
"Best. Song. Ever."
"Can't stop clicking that replay button -_-"
"HOLY SHIT, This song is fucking amazing"
"Perfection!"
"My sweet lord, this is beyond epic."

"fucking amazing!!!"

piątek, 18 lutego 2011

pure: the sequel

patrzysz na wschodzące słońce. dookoła tylko piasek.

przypominasz sobie wczorajsze popołudnie. imprezę, na której nie bawiłeś się zbyt dobrze. tego dnia nie chciałeś towarzystwa znajomych. chciałeś być tylko z nią. sam na sam.
przed wyjściem, powiedziałeś jej że idziesz do swojego ulubionego miejsca popływać. i żeby przyszła jeśli chce.
siedząc samemu na piasku zastanawiałeś się czy się pojawi.

co będzie gdy się zjawi. a jeśli jednak nie przyjdzie, to co powie przy następnym spotkaniu. co ty jej powiesz. mętlik w głowie.
chylące się ku zachodowi słońce wciąż mocno grzeje, delikatna bryza porusza włosy. dwa żywioły walczą ze sobą niczym najwięksi wrogowie, lecz z troską o swojego jedynego widza. fale nawołują do zanurzenia się.

słońce zachodzi, wiatr ustaje, totalna cisza. tracisz nadzieję, wychodzisz z wody i zmierzasz po ubranie. postanawiasz raz jeszcze spojrzeć w stronę morza.
słyszysz coś, odwracasz się. z daleka rozpoznajesz znajomą sylwetkę. przyjechała. niesie z sobą koc i butelkę. chaos w głowie znika, przeobraża się w radość.


patrzysz na wschodzące słońce. dookoła tylko piasek.

to nic, że była z tobą tak krótko. to nic, że zaledwie skosztowała wina. musiała wracać.
nie możesz doczekać się kolejnego spotkania. w głębi duszy wiesz, że ona czuje to samo.
w myślach w kółko powtarzasz jej słowa.
noc była piękna i krótka.


patrzysz na wschodzące słońce. dookoła tylko piasek.

zadzwonisz w piątek, tak jak chciała.

wtorek, 15 lutego 2011

muzycznie

2011 zapowiada się dosyć przyzwoicie.

12 marca nowa płyta foo fghters.
15 marca cd/dvd mastodona: live at the aragon.
tool ma zamiar wydać album do końca tego roku.
stillwell i guano apes także.
limp bizkit miksuje gold cobrę. może w końcu im się uda.

korn, metallica i queens of the stoneage mają w planach pracę nad nowym materiałem.

korn w polsce! ursynalia 1-3.06.2011 wybiorę się pewnie tylko na korna, bo to środek tygodnia, a sesja tuż tuż.
powrót system of a down.
sonisphere w polsce z m.in. iron maiden i mastodonem. 10.06.11
disturbed w warszawie 06.06.11
także p.o.d zagości w naszym kraju. 25.05.11. oczywiście wa-wa.
pan metz zapewnił, że odwiedzą nas również chłopaki z foo fighters. obstawiam otwarcie któregoś ze stadionów.
wrocławska 3-majówka, na której: hey, dżem, coma, knż, brodka i inni. szykują się dwa wspaniałe dni na wyspie słodowej, karnety już leżą na biurku :]
ciekawe także, co zaoferują juwenalia wrocławskie i krakowskie.

tak więc czekam: na to co ogłoszone, a także na nowości w drugiej połowie roku.
a maj i czerwiec upłynie pod znakiem koncertów ;]
do piątku bez internetu.

piątek, 11 lutego 2011

just another week

w piątek dzień pizzy na mieszkaniu. ogólnie wyszło 6 dużych placków na 5 osób i jednego gościa. wchłonęliśmy 4 z nich, nażarliśmy się jak dzikie świnie i poszliśmy spać. 2 placki których nie zmieściliśmy, zjedliśmy w sobotę. mniam. na głowę wyszło 7,50pln. double mniam.

w niedzielę wu-te-ka i goście ze słupska. upojone towarzystwo poszło spać. pokazałem, że mam dobre serce i z jednym z przyjezdnych podzieliłem się... kawałkiem świeżo odkurzanej podłogi, dużym i ciepłym kocem oraz poduszką. mam gest.

w poniedziałek rekrutacja na mgr. - tym razem akustyka. przy skanowaniu zdjęć dostałem lizaczka, a panie przyjmujące dokumenty pracowały nawet po godzinach. pozytywnie.
współlokatorzy (dokładniej 3/5) pojechali na narty/snowboardy (sztachety/parapety) do czech. a niech się wyszaleją! już nie mogę się doczekać opowieści piotrusia pana. normalnie kisiel w gaciach. tak, potrafi mnie zirytować.
a do wieczornego piwa: major payne (szczeniackie wojsko).

w środę wizyta u wujostwa. obiad i kolacja zaliczone, a byłem tylko 3 godziny. udało się nie wziąć niczego na wynos. sukces. poza tym, że dokarmiają mnie na siłę, bardzo ich lubię.
i wcale nie narzekam.

we czwartek podróż do domu.

czwartek, 10 lutego 2011

a _ _ _ _ n

dla psychosociala trwa okres ochronny. nikt na niego nie poluje, do niczego nie jest przymuszany. nic dziwnego że rozmyśla o jesieni słuchając muzyki. okoliczność sprzyjająca: 10h w autobusie/pociągu - jeszcze nie zdecydował czym pojedzie.

cyferki szepczą, że to notka numer 100. ależ obła liczba.
miłego dnia!

środa, 9 lutego 2011

dzień idealny

zacznę od tego, że idealny dzień powinien być nocą. jednak tak się nie da.
więc wersja realna, która ma wysokie prawdopodobieństwo zaistnienia, wygląda tak:

7:20 - pobudka ^^
7:30 - 8:00 - bieg
8:00 - 9:00 - prysznic, śniadanie, ogarnięcie się, odpoczynek
9:00 - 15:00 - uczelnia
15:00 - 16:30 - obiad, opierdalanie się
16:30 - 18:00 - uczelnia/wf/język (w zależności od dnia)
18:00 - 20:00 - nauka - przy odrobinie systematyczności - wystarcza w zupełności (mowa o moim kierunku ;p)
20:00 - 23:30 - siłownia/basen/rower, kolacja, opierdalanie się
23:30 - 7:20 - nyny

taka codzienna rutyna. byłoby miło.

poniedziałek, 7 lutego 2011

gra - nałóg tragiczny

jaki jest mój rekord siedzenia przed komputerem i grania w grę?
18 godzin z przerwami (krótkimi) na dwa posiłki i wc. od 7:00 rano (rodzice byli już w pracy) do 1:00 w nocy (rodzice zaczynali krzyczeć). a działo się to na wakacjach w czasach gimnazjalnych. grałem w diablo 2.

do której godziny siedziałem najpóźniej grając w grę?
8:00 rano. grałem przez noc, później na uczelnię. maj-czerwiec 08/09 - nie pamiętam dokładnie. grałem w rappelz.

ile czasu gram bez przerwy w tę samą grę?
(chwila zastanowienia) 3 lata. world of warcraft (wow). stało się tak głównie przez to, że zostanie oficerem najlepszej gildii na serwerze. pojawiło się uczucie odpowiedzialności za utrzymanie tej pozycji, co przerodziło grę w obowiązek.

zaczynam dostrzegać jak wiele czasu w życiu straciłem przed grami. jak bardzo wpłynęły one na mój wygląd, zachowanie, kontakty z ludźmi. były to gry online, więc teoretycznie spędzałem czas z innymi osobami, jednak to nie to samo co spotkanie twarzą w twarz. i nie to, że jestem jakimś samotnym nerdem i teraz lamentuje. nie. mam kilkunastu dobrych znajomych co w zupełności mi wystarcza. jednak z większością nie czuję żadnej specjalnej więzi. ot, zwykli znajomi. jednak obserwując moich współlokatorów widzę, że można mieć jeszcze lepsze kontakty.

piękna życia bez wowa zaznałem, gdy mieliśmy na mieszkaniu problemy z internetem i grać się po prostu nie dało. z dnia na dzień dostałem gratisowe 5 godzin w ciągu doby i zero stresu spowodowanego zachowaniem ludzi głupszych ode mnie.

trzeba w końcu powiedzieć: dość!
przynajmniej do wyjścia diablo 3 ;p

//edit 08.02.2011
do wyczerpania tematu brakowało mi dwóch rzeczy:
1. odcinek south park - make love not warcraft. http://www.southparkstudios.com/full-episodes/s10e08-make-love-not-warcraft. klasyk, gorąco polecam.
2. ważę 65kg, nie jestem objadającym się gównianym jedzeniem no-life'm ;p

niedziela, 6 lutego 2011

kibole - głos w debacie

czy polacy boją się kiboli?
idziesz spokojnie ulicą. sam. nagle zza rogu wychodzi pięciu kiboli. myślisz sobie, nic im nie zrobiłem, oni też mi nic nie zrobią. o tym, że jesteś w błędzie dowiadujesz się mijając tych idiotów. skopali cię dla zabawy. frajerzy. a gdyby taki łysol szedł sam, nawet by nie pisnął. oni są groźni tylko, gdy mają przewagę liczebną.
więc polacy boją się lub nie w zależności od liczebności swojej grupy.

jakich środków powinno się przeciw nim stosować?
pozwolić na ustawki w lasach. niech się piorą. niech działa selekcja naturalna. idioci umrą. oby się bili do ostatniego żywego.
a do tego policja i ochrona na/przed stadionem i pałowanie debili.

sobota, 5 lutego 2011

czwartek, 3 lutego 2011

the day after. big picture also.

dziś boli brzuszek. ale tego można było się spodziewać, skoro dzień wcześniej zjadło się tylko 1 posiłek, w dodatku należący do rodziny niezdrowych.

piwo lało się strumieniami. od 14. piłem głównie sam, rozmyślając co nieco.
z wprowadzeniem dodatku w wowie kończę z raidami (to takie 5-cio godzinne posiadówy, podczas których nie można odejść od kompa). gry mają mi służyć wyłącznie w celach rozrywkowych, nic na siłę.
końcówka lutego to początek nowych studiów, więc będę miał w zamiarze powtórzyć pierwszy rok inżynierki. noce odejdą w zapomnienie - nad czym bardzo ubolewam. chociaż od maja i tak są chujowe. bo za krótkie. będę grzecznym i zdrowym studentem!
czas który spędzałem w wowie przeznaczę na filmy, wysiłek fizyczny i mieszkaniowy hang out. ze 30 godzin tygodniowo wyjdzie. i to takich 60-minutowych :)

czas na wykonanie planu na dzień dzisiejszy: uderzam w miasto na jakiś poważny obiad. luty jest krótki, stać mnie.

pojemność2400 podesłała mi artykuł, w którym cytowany jest fragmencik z mojej notki (jakaś debata). dzięki za info.
bycie cytowanym w artykule i inżynier w jednym tygodniu - to ci dopiero!
i wielkie dzięki za miłe słowa w komentarzach.
a w piątek znowu picie. i w sobotę. i w niedzielę.

środa, 2 lutego 2011

4

dnia 02.02.2011 został mi nadany tytuł zawodowy.
z samego egzaminu pamiętam niewiele, ale to normalne u mnie. komisja zaskakująco miła, wyluzowana atmosfera, ogólnie git.

inż. psychosocial

looks like there will be a tomorrow.

wtorek, 1 lutego 2011

stres notka

jutro egzamin. niby umię wszystko, a 5 minut później nie umię już nic.
w nocy nie mogłem zasnąć. pomógł uspokajacz - odtwarzacz.

egzaminy (zwłaszcza ustne) działają na mnie jak przedawkowany środek przeczyszczający. spokojnie zmieściłbym się w spodnie z gimnazjum. jakiś plus? garniak dobrze leży.

resztę dnia poświęcę na powtórki. tak. to jest plan.
piosenka. tak, szczekają trochę, ale naprawdę tylko trochę. trwa zaledwie 3:30, dacie radę.
i think this cause is lost
i wish that i could sleep

i feel like some kind of shadow
another slave to the weak

if everything goes wrong
if it's one more endless night
you know there's always tomorrow

and tomorrow, and tomorrow, and tomorrow, and tomorrow,
and tomorrow, and tomorrow, and tomorrow, and tomorrow
you know there's always tomorrow
tomorrow ...

alexisonfire - no transitory