piątek, 18 lutego 2011

pure: the sequel

patrzysz na wschodzące słońce. dookoła tylko piasek.

przypominasz sobie wczorajsze popołudnie. imprezę, na której nie bawiłeś się zbyt dobrze. tego dnia nie chciałeś towarzystwa znajomych. chciałeś być tylko z nią. sam na sam.
przed wyjściem, powiedziałeś jej że idziesz do swojego ulubionego miejsca popływać. i żeby przyszła jeśli chce.
siedząc samemu na piasku zastanawiałeś się czy się pojawi.

co będzie gdy się zjawi. a jeśli jednak nie przyjdzie, to co powie przy następnym spotkaniu. co ty jej powiesz. mętlik w głowie.
chylące się ku zachodowi słońce wciąż mocno grzeje, delikatna bryza porusza włosy. dwa żywioły walczą ze sobą niczym najwięksi wrogowie, lecz z troską o swojego jedynego widza. fale nawołują do zanurzenia się.

słońce zachodzi, wiatr ustaje, totalna cisza. tracisz nadzieję, wychodzisz z wody i zmierzasz po ubranie. postanawiasz raz jeszcze spojrzeć w stronę morza.
słyszysz coś, odwracasz się. z daleka rozpoznajesz znajomą sylwetkę. przyjechała. niesie z sobą koc i butelkę. chaos w głowie znika, przeobraża się w radość.


patrzysz na wschodzące słońce. dookoła tylko piasek.

to nic, że była z tobą tak krótko. to nic, że zaledwie skosztowała wina. musiała wracać.
nie możesz doczekać się kolejnego spotkania. w głębi duszy wiesz, że ona czuje to samo.
w myślach w kółko powtarzasz jej słowa.
noc była piękna i krótka.


patrzysz na wschodzące słońce. dookoła tylko piasek.

zadzwonisz w piątek, tak jak chciała.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

proszę wybrać 'nazwa / url' by wpisać adres swojej strony