niedziela, 15 lipca 2012

połowa

na początek fakt wręcz oburzający - nowy współlokator puka mi w ścianę gdy muzyka jest za głośno. o 22:40. skandal! :p

za rowerem dalej tęsknie, ale można go próbować zastąpić joggingiem.
tak więc byłem wczoraj. było pięknie, słońce zachodziło, chowało się w chmurach. skłodowskiej-curie była tak pięknie rozświetlona, prawie jakby sama świeciła. no i na wałach pachniało ogniskiem.

od powrotu do domu, zastanawiam się dlaczego przestałem biegać w maju. dalej nie wiem.
poczyniłem kolejną obserwację - po wysiłku fizycznym, piwerka wchodzą zdecydowanie lepiej.

we czwartek odwiedziłem wujostwo. sam jestem zaskoczony przebiegiem wizyty.
obiad jest w standardzie, więc to pominę. nowością była kasa którą dostałem od wujka. pierwszy raz w życiu. nie narzekam bo wiadomo, każdy grosz się przyda. nasze rozmowy przerwała chmura burzowa - do wyjścia byłem gotowy w 3 min, ale i tak na wynos dostałem gołąbki, kapustę z mięsem i świeże ogórki (ciotka opanowała magię szybkiego pakowania).
no i parasol, co bym nie zmókł. nie, ciągle nie narzekam.
na przystanku poznałem nową koleżankę, taką po 70. a co. też czekała na "1", też jechała na biskupin. haha.
nie dała mi numeru.

dziś idę oddać parasol. no i na obiad :] przeczuwam schabowe/mielone.
a później pewnie na piwko na nowe mieszkanie g. wysoki standard, ogrodzone, nowe osiedle, ochrona itp. się gra, się ma.

ruszyłem z nową miniserią notek, tym razem coś o parku przy którym mieszkam. jeśli po przeczytaniu dojdziecie do wniosku, że stylistyka/składnia są złe - uwierzcie, na początku były gorsze :p

a od poniedziałkowego poranka znów czekam na telefon i na to co stanie się dalej.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

proszę wybrać 'nazwa / url' by wpisać adres swojej strony