niedziela, 9 grudnia 2012

... a dziś 1/3

a przyjdzie czas,
przyjdzie próby czas

żałuję że nie piszę. tyle się dzieje. 3 grudnia liczyłem na rozwiązanie języka, ale jakoś nie nadeszło.
przyszło tydzień później - do wysprzątanego pokoju z czerwonymi lampkami na oknie i do szczęśliwego, i w miarę wypoczętego mnie.

zacznę może od dwóch mega koncertów na które udało mi się wyjść.

kamp!/rebeka (eter, wrocław)

skoro otworzyłem się na inne style muzyczne serwowane z głośników, czas było udać się na nie rockowy koncert. wybór był idealny.
poznański duet wypadł bardzo dobrze (znacznie powyżej moich oczekiwań), mają szansę odnieść sukces na arenie między światowej. czekam na materiał studyjny (a zwłaszcza na piosenkę fivefivefive)

kamp! mówiąc delikatnie - nie zawiódł. zagrali hity 'cairo' i 'sulk', a na deser ponad 10 minutową wersję 'breaking a ghost's heart'. miodzio.
koncert odbył się w dzień premiery ich krążka i trwał ponad 2,5h.
---------------------------------------------------

rockowe konfrontacje (hala stulecia, wrocław)

na kim nowaka się spóźniłem. oh well.
następnie grał jelonek. była to moja druga wizyta na ich koncercie i odczucia mam bardzo odmienne. grudniowy koncert okazał się troszkę nudny. bronił się materiał stworzony przez nich, natomiast metalowo-skrzypkowe przeróbki znanych melodii nie przekonywały mnie już wcale.

po jelonku na scenę weszły luxy. i to była prawdziwa porażka. pięciu chłopa na scenie, żadnego ruchu, wokalista w kaszkietówce naciągniętej na oczy, kurtce zimowej i z rękoma w kieszeniach. masakra. do tego jakieś wonty do ochrony. muzycznie - 95% czasu to też nuda. podobała mi się tylko piosenka z wilkami w tytule. generalnie - mój pierwszy i ostatni koncert chujtorpedy.

następnie śpiewak czesio - największe zaskoczenie wieczoru. także pierwsza, lecz zdecydowanie nie ostatnia wizyta na jego występie. bardzo zróżnicowany set - od ciężkich, wręcz metalowych kawałków, przez spokojne dźwięki 'śpiewa miłosza' po totalny chaos i rozpierdol na scenie. wow.

moja osobista gwiazda wieczoru - hey. kasia jak zwykle doskonała, nowy materiał brzmi nieziemsko. znowu poczułem to coś.
ekstaza.
uniesienie.
rozkosz.
kocham, uwielbiam i czekam na jeszcze.
pisk kasi na 'wilk vs. kot' - miazga totalna.

-----------------------------------------
... a dziś - coma (eter, wrocław)
cieszę się niemiłosiernie że mogę iść. 'czerwony album' już przesłuchany, do 19:00 przypomnę sobie resztę albumów.
gdy nadwrażliwość jest jak bilet w jedną stronę stąd

już teraz wiem że popłynę. tak jak na majówce, lub nawet bardziej.



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

proszę wybrać 'nazwa / url' by wpisać adres swojej strony