czy będzie więcej? się zobaczy :p
ojciec strasznie się cieszył że potrafię przez tyle godzin bawić się sam. np. ludzikami z lego, patykiem czy zegarkiem (nie pytajcie :D)
a co miałem robić, jak reszta kolegów poszła gdzieś tam dalej (w znaczeniu daleko od domu) - ja oczywiście zapytałem się mamusi czy mogę iść razem z nimi - bo tak mnie wychowali w końcu. 'nie możesz'.
u ciotki za malucha bawiłem się z kuzynem. ja wychowany w mieście, on na wsi.
pamiętam jak mamuśka opowiedziała u siebie w pracy (w mojej obecności) jak to on chodzi z siekierą w ręce, a ja za nim popierdalam z kwiatkami. (niby bez popierdalam, ale tu to słowo pasuje idealnie)
oczywiście - za dotknięcie się siekiery dostałbym po dupie. good times.
drewno rąbałem z dziadkiem jak już trochę podrosłem.
nigdy nie zadałem rodzicom najtrudniejszego pytania świata: skąd się biorą dzieci?
a przynajmniej sobie tego nie przypominam. pewnie chciałem wyjść na mądrzejszego.
jeśli dziecko nie mówi jakiejś literki, to zapewne 'r' - więc z pralki wychodziła plalka.
w moim wydaniu oczywiście wyszła prarka. karoryfer też był. ale l jak lody działało bardzo dobrze!
moja siostra uczyła się czytać (składać literki) w podstawówce. guma za 20 min czytania - nie pamiętam dokładnie, ale smarowali jej nieźle (ps nauczyła się).
ja czytać nauczyłem się sam. w zerówce. skończyła się wieczorynka w domu i mały psychosocial czyta pierwsze słowa z przewijających się napisów. bo dlaczego nie? się zdziwiła mamuśka.
raz w drodze z przedszkola strasznie czegoś chciałem. dostałem żydem po uszach i się zamknąłem.
takim soczystym i siarczystym: 'ale z ciebie żyd'.
nie miałem pojęcia o co dokładnie chodzi, ale ton podziałał i się zapisał na dysku :D
a na koniec: women logic 101
siostra mnie nauczyła, że gdy mama mówi 'nie wiem' to znaczy nie, a jak 'zobaczę' to raczej tak (czyli nie wiem?)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
proszę wybrać 'nazwa / url' by wpisać adres swojej strony