sobota, 22 stycznia 2011

niedoszły inżynier

od zawsze miałem przygody z dziekanatem, lecz tym razem to już przegięli.

w dniu wczorajszym (piątek) odbył się egzamin dyplomowy, w którym miałem uczestniczyć. nie doszło to do skutku, ponieważ dziekanat nie przygotował mojego indeksu (a dokładniej - wypisu z niego) odpowiednio wcześnie. brakowało mojego i sześciu innych osób. po czwartkowej rozmowie z sekretarzem komisji, przyjął się w mej pustej głowie pomysł, żeby iść na drugi termin. dziś pozdawali prawie wszyscy kumple ze specjalności. teoretycznie - gdybym się bardzo upierał, gdyby komisja poczekała na mnie, gdyby mój stan fizyczny i psychiczny był choćby poprawny, gdyby nie ta myśl o zdawaniu w przyszłym tygodniu i gdyby nie ta chęć do douczenia się - pewnie mógłbym dziś zdawać i mieć to już za sobą. aale. jest w porządku.

tęskniłem za wieczorną posiadówą. do pełni szczęścia brakuje mojego monitora - mam nadzieję, że naprawa zadziała. rano, gdy tylko oprzytomnieję, przeglądnę milion ulubionych blogów.

rudzielcze - dzięki za tę muzykę na opisie gg.



the mood it changes like the wind,
hard to control when it begins.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

proszę wybrać 'nazwa / url' by wpisać adres swojej strony