w myśl ideologii - żeby było lepiej, najpierw musi być gorzej.
była pewna niedziela. nie układało się nic zupełnie, jak nigdy dotąd.
- zgubione (pozdrawiam złodzieja) okulary w aquaparku,
ech ;/
- wiadomość że nie ma dla mnie miejsca na wyjazd opener'owy,
nie jest miło dostać taką wiadomość 1,5 miesiąca przed festiwalem. pierwsza reakcja - sprzedaję bilet, pierdolcie się. kolejna była już trochę lepsza. sprawa jest w toku.
- wiele innych i małych osobistych pierdółek.
pierwotnie notka ta miała skupić się na czarnej niedzieli, lecz stwierdziłem, że poczuła by się ona zbyt wyjątkowo. do setu wskakują także:
- podwójne już wyruchanie mieszkaniowe,
po jakiego chuja daje się ogłoszenie na gumtree, skoro ma się już ugadaną osobę do pokoju? wtf?!
przepraszam za łacinę, ale to już drugi raz u tych gości. i niestety zależało mi, bo teraz akurat cena była do zaakceptowania, były meble i 5min do pracy.
- świat dookoła żeni się i zaręcza.
nie to że gula, zazdrość czy coś. cieszę się z ich szczęścia, tylko jakoś to tak szybko wszystko. czekam też na to, kiedy mi się zechce coś w końcu.
- brak osoby na miejscu.
podjąłem ostatnio próbę. w piękną, choć zimną czerwcową noc udałem się z 4 perełkami do a.
jednak to nie to.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
proszę wybrać 'nazwa / url' by wpisać adres swojej strony