sobota, 13 października 2012

z rozmyślań przy jesiennym poranku

rześki jak poranna rosa.
świeży niczym jabłko zerwane prosto z drzewa.
wartki niczym górski strumień.

udał się na spacer. szedł zamyślony, patrząc otępiałym wzrokiem na przejeżdżające obok niego samochody i tramwaje.


rozmyślał nad swoim bytem, o funkcjonowaniu świata i o tym jak życie jest piękne.
myślał o milionach masek zakładanych codziennie przez ludzi, o tysiącach mylnych spojrzeń i setkach zbędnych słów.
o podjętych decyzjach, ich konsekwencjach oraz o podróżach w czasie.

utknął w dziwnej stagnacji i za nic nie mógł się z niej wydostać, mimo wielu wyczerpujących prób. chciał, by ktoś wyrwał go z tego błędnego koła, rozdarł na części - by móc uwolnić swoje wnętrze.



towarzyszył mu ciągły szum ulicy, a natłok myśli przemieszany był z ogromną ilością muzyki.

na moście zwierzynieckim wszystko ucichło.
popatrzył w głęboki błękit.
skoczył.




dzień był słoneczny, niebo bezchmurne i zniewalająco niebieskie. powiewał delikatny, chłodny wiatr. złote liście tańczyły na gałęziach.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

proszę wybrać 'nazwa / url' by wpisać adres swojej strony