wtorek, 28 czerwca 2011

w poszukiwaniu wczesnej jesieni


późnym popołudniem, gdy słońce chyli się ku zachodowi, wyciąga ze starej szopy swój rower. ma na sobie sportowe buty, rowerowe rękawiczki oraz "anty-owado-alergiczne" okulary przeciwsłoneczne (nie lubi gdy oczka robią się czerwone). w ręce trzyma bidon ze źródlaną wodą. bo tania i kamieni po niej nie będzie. majestatycznie wsiada na swój wehikuł i pędzi przed siebie.

urzeka go piękno nadodrzańskich wałów. jednak stara się jechać szybko, jakby kogoś gonił. z przeczuciem, że coś może go ominąć. przystaje na moście bartoszowickim. wsłuchuje się w szum wody, obserwuje falującą delikatnie trzcinę, w oddali dostrzega biegnącego psa. nie widzi już mocnej, żywej i świeżej zieleni.

zjeżdżając z mostu, wiatr dostarcza do jego nozdrzy malutką porcyjkę tego specyficznego zapachu. zna go doskonale.
to jakby ów podmuch chciał mu powiedzieć, że chociaż jest jeszcze czerwiec, to wczesna jesień już chce zająć miejsce lata. i że na pewno nadejdzie inwazja złoto-pomarańczowo-czerwonych barw.

dziś wybiera się także, może będzie miał więcej szczęścia. a jeśli nie, to poszuka jutro. i dzień później.
jest wytrwały, przestanie dopiero gdy ją znajdzie.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

proszę wybrać 'nazwa / url' by wpisać adres swojej strony