niedziela, 6 maja 2012

milestone

czyli przekrój przez ostatnie 4 tygodnie.

u mnie wszystko dobrze. chciałbym, żeby tak było u wszystkich. bardzo.

miałem zacząć od 3majówki na słodowej, ale wyszła z tego osobna notka (do przeczytania poniżej). było miło :)


to może studia?
pomysł na pracę magisterską jest, promotor powiedział że wygląda to dobrze. nie lubię jak tak mówi, bo później mam lenia. na jednym z wykładów dowiedziałem się dwóch bardzo ważnych rzeczy: krewetki wydają z siebie dźwięki przypominające skwierczenie smażonego boczku, a delfiny potrafią przemiatać falami ultradźwiękowymi dookoła głowy z prędkością 35000 stopni na sekundę - na polski - prawie 100 "pełnych obrotów" w ciągu sekundy. że też im się nie zakręci w głowie.


po świętach byłem w krakowie - było miło. loża i kamikadze, po których zrobiłem się na dosyć wesoło - to będę pamiętał.


w jeden z piątkowych wieczorów wypad ze specjalnością na browary - słodowa i miasto. h. urobił się już na wyspie, z której poszliśmy do jakiegoś pubu/klubu. murzynka na parkiecie, jej facet stoi w drzwiach, ale to nie przeszkadza pijanym przyszłym akustykom. no i sgw. nawet g. był z nami, wszyscy byli zachwyceni tym, jaki jest po kilku kuflach. na mnie też spadł przywilej odstawienia go pod dom coś koło 2. bywa. reszta siedziała do 6.


w sporcie tak sobie: barca straciła obie ligi, a śląsk właśnie gra mecz o mistrzostwo. za to f1 jest fascynująca.
finał ligi mistrzów za 2 tygodnie.
//edit: śląsk mistrzem!


to teraz o muzyce.
ostatnie tygodnie upłynęły pod znakiem awolnation, brodki, kings of leon i starego myslovitz. po majówce postanowiłem przesłuchać płyty comy. stwierdzam, że mi się podoba.
5/5/12 to kolejna data do zapamiętania - po raz pierwszy od 7 lat korn gra na scenie z headem. co prawda tylko blind, ale wszystko jest na dobrej drodze do tak wyczekiwanego zjednoczenia.
wyjazd na ursynalia dalej niepewny, wszystko zależy od noclegu. oby, oby się udało.


co jeszcze? zepsuł mi się telefon. prawdopodobnie przepadły wszystkie numery, zdjęcia i robione dzwonki. jakoś to przeżyję, bo nowy telefon jest czymś, o czym marzyłem przez parę dobrych lat. motorola, my precious. na horyzoncie są też nowe buty. ładne.



film/serial
zacznę od maratonu - europejskie kino grozy. podobało mi się. rec 3 łamie konwencję, kobieta w czerni i łowca trolli - przyzwoite.
u siebie oglądałem shame - warto, chociaż nie należy do najłatwiejszych. nowy underworld i grey w porządku. przede mną the awakening i sherlock 2.
na antenę powróciły ulubione seriale: the killing i game of thrones. trzymają poziom tak jak nowość - awake. polecam.



na sam koniec zostawiłem sobie taki fakt: za 8 dni premiera diablo 3. nie mogę się zdecydować czy kupić, tak samo jak nie mogę się doczekać by zagrać i poznać historię powrotu diablo do świata sanktuarium.



na podsumowanie: tak przeszło mi przez głowę, że mało potrzebuję do szczęścia. to chyba dobrze, bo ekonomicznie.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

proszę wybrać 'nazwa / url' by wpisać adres swojej strony