poniedziałek, 27 grudnia 2010

in.da.house - dreamin'

do rodziców przyjechałem w czwartek rano. mamuśka gotowała cały dzięń, bo ciotce coś odbiło. w piątek wigilia(dziwna), w sobotę odwiedziny, picie wódki z kuzynem i po wszystkim. wokół dużo rzeczy się wali. pierdoli wręcz. bliska rodzina, sąsiedzi. ale. dzień jest piękny, wyjeżdżam w sylwestra, więc bez smentów.

nie wiem co jest z tym łóżkiem, ale po raz kolejny przyśniły mi się piękne rzeczy.

---------------------------------------------------
byliśmy w krakowie u k. na nowym mieszkaniu. pewnie juwenalia bo upały straszne i męczące, okno otwarte. g. był z dziewczyną, ja - sam. no i oczywiście było po wódce, wszyscy poszli już spać. mnie znowu naszły czarne myśli, chyba nawet płakałem. w przechodnim pokoju spałem sam. czułem się źle, znowu myśląc o tym czego ja chcę, a czego on. o naszych totalnie różnych podejściach do tej niby przyjaźni, że on "nie potrafi być wsparciem". o tym ile mnie kosztują te wyjazdy i cała ta znajomość.
nagle słyszę jak otwierają się drzwi i ktoś szura nogami po panelach. twarz szybko odwróciłem w stronę ściany, wtulając się głęboko w poduszkę. złapał mnie za ramię, wiedział że nie śpię. powiedział, że ona nie chce jeszcze spać w jednym łóżku z facetem. dodał, że nic się nie stało, że rozumie, że między nami jest ok. "śpię u ciebie", po czym zdjął koszulkę i przytulił jak brat. tak jak zawsze tego chciałem. przez krótką chwilę poczułem, że mam kogoś bliskiego, że mnie zaakceptował. po czym odwrócił się plecami i zasnęliśmy.

--------------------------------------
niesamowicie kojący i spokojny sen - od dawna czegoś takiego nie doświadczyłem. obudziłem się i próbowałem zapamiętać jak najwięcej szczegółów, co jak widać nawet się udało. gdyby tylko to była rzeczywistość. usnąłem.
z kolejnych snów pamiętam tylko urywki: pierwszy, był o tym, że znowu mieszkaliśmy razem. akcja drugiego toczyła się u c. w mieszkaniu, a trzeci był jakoś związany z basenem.

po tych świętach znowu muszę się komuś wygadać. znaczy jemu, bo nikomu innemu nie ufam i nikt inny tyle o mnie nie wie. już widzę jego szczęśliwą minę, gdy powiem że "musimy pogadać". ale to temat na inną notkę.

enjoy your dreams.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

proszę wybrać 'nazwa / url' by wpisać adres swojej strony