póki co lipiec nie przyniósł oczekiwanych, pozytywnych rozwiązań. z wyjątkiem jednego - pobiłem rekord wszech czasów w ilości napisanych notek. a liczba ta: 27.
tak więc jadę, dwa busy w siedem godzin. oby poniżej tych siedmiu.
planowo na dni siedem. może ktoś zadzwoni i będę musiał wracać. to by było.
odnośnie dwóch ostatnich wpisów:
początekoniec to praca "wystawiona" na bunkrze przy legnickiej. znowu byłem w okolicy, więc wkleiłem.
fashion? przeglądałem katalog blogów i jest tego w chuj. ot, wklejanie ładnych ciuchów :) też mogę.
dzisiejsze popołudnie spędziłem na pogawędkach w oknie przy wentylatorze (vel. wiatraku) ze współlokatorem. przewinęły się także: mrożona kawa z big milkiem i bitą śmietaną, oraz dziewuchy piekące ciasta. trzy.
nie było nam dane spróbować żadnego z nich. a ich nie spotkał zaszczyt posmakowania kawy. heh.
w domu czeka na mnie rower i darmowe jedzenie. fuck yea.
życzę miłej, ciepłej i udanej końcówki lipca!

Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
proszę wybrać 'nazwa / url' by wpisać adres swojej strony